Grimm
rok produkcji: 2011
typ: serial
gatunek: dramat, fantasy, horror
Grimm to serial, który na razie nie zdobył, żadnej nagrody, nie klasyfikuje się wysoko w rankingu seriali i stety - niestety nie zanosi się na żadne zmiany jeżeli chodzi o te kwestie. Odcinki nawiązują do baśni braci Grimm.
Największy spór wśród ludzi oglądających go wzbudza fabuła. Moim zdaniem dawno nie było tak dobrego pomysłu na film/serial. w pierwszym odcinku poznajemy mężczyznę, policjanta, który zaczyna widzieć rzeczy/stwory, które przecież nie istnieją. Cóż za głupota! krzyknie większość, ale czemu by nie? Główny bohater nie miał urazu głowy, nie zwariował (chociaż czasami wydaje mu się, że pora zaklepać sobie miejsce w dobrym szpitalu psychiatrycznym) i nie jest czarodziejem. Jest git, -pomyślałam- szykuje się coś nowego. I nie myliłam się. Nick okazuje się być jednym z nielicznych Grimmów, czyli osób spokrewnionych z "pierwotnymi Grimmami", którzy to od wieków polują na potwory, zabijają je i starają się uniknąć śmierci z ich ręki. I to mi się podoba. (sic! syndrom uwielbienia Supernatural powrócił). Oczywiście nikt go nie zdążył wtajemniczyć, więc przypadkiem zaczyna mu pomagać Eddy - wilkopodobny stwór, którego podnieca kolor czerwony, jak są w stadzie to lubią rozpruwać ludzi. Nick nie jest typowym Grimmem, o których opowiadają potwory, stara się zrozumieć i znaleźć takie wyjście z sytuacji by nie krzywdzić nikogo. Dobry z niego glina.
Muzyka? Jakby to określić? Ani nie zachwyca, ani nie denerwuje. takie tam brzdękanie od czasu do czasu, jakiś fragment piosenki gdzieś tam w tle. W tym serialu nie odgrywa większej roli, ważniejsze są dźwięki wydawane przez kolejno poznawane stwory, odgłosy lasu. momentami jest mitycznie, niestety trzeba pamiętać to Portland, miasto, dźwięki i muzyka oceniona na nie jest tragicznie.
Efekty specjalne, które zostały użyte niestety nie są zachwycające. Może to przez to że od dzieciństwa oglądałam filmy nimi napełnione zauważam niedociągnięcia, momentami brak płynnych przejść, nie do końca dopracowane formy baśniowych istot. Gdy pierwszy raz zobaczyłam postać pół człowieka pół świni, popłakałam się ze śmiechu. Ale naprawdę można przyzwyczaić się do tego specyficznego wyglądu owych potworów, a nawet polubić to.
Aktorów nie znałam, gdzieś tam mi się przewinęli w jakimś filmie, gdzieś w serialu, ale nie zrobili na mnie jakiegoś większego wrażenia. jednak główne role w tej produkcji jak dla mnie są dobrze obsadzone i nie mam większych zastrzeżeń, jak na razie. Ciężko mi porównać ich grę ze względów oczywistych - marne epizodyczne role w genialnych serialach pełnych gwiazd kina.
Ogólnie serial fabułą przypomina pierwsze dwa sezony Supernatural (co u mnie daje mu wieelkiego plusa), jednak z każdą sprawą, kolejnym stworem (a la smokiem, wilkołakiem, szczurem czy świnią) w średniej wielkości mieście - Portland, zaczyna kojarzyć mi się z "CSI: Sandomierz" czemu? Trochę za dużo tych potworów w jednym miejscu, nie mam racji?
Składając wszystko w całość, po niecałym pierwszym sezonie oceniam serial na 6/10. Zwłaszcza za "stowarzyszenie" Grimmów i całą mistyczną otoczkę wokół historii głównego bohatera. I za teksty Eddiego.